Gorycz łowcy
Recenzja książki: Szymon Wiesenthal, "Prawo, nie zemsta, Wspomnienia"
Wiesenthal odsłania, sensacyjne zwykle, kulisy poszukiwań Adolfa Eichmanna (głównego logistyka „ostatecznego rozwiązania”), Aloisa Brunnera (jego prawej ręki), Franza Strangla (komendanta obozu śmierci w Treblince), Josefa Mengele (mordercy w lekarskim kitlu z Oświęcimia), Hermine Braunsteiner (krwawej nadzorczyni z obozu kobiecego na Majdanku) i wielu innych. Opisuje też historię rozpracowania tajnej organizacji Odessa, zawiązanej przez nazistów w celu pomocy towarzyszom uciekającym po klęsce hitlerowskich Niemiec do Ameryki Południowej i arabskich państw Bliskiego Wschodu.
Zdumiewające przy tym, jak często działania Wiesenthala napotykały na rozmaite opory, choć trudno przecież po wojnie i Zagładzie wyobrazić sobie szczytniejszy cel niż ukaranie ich sprawców. Od najbanalniejszych, czyli czysto biurokratycznych – Wiesenthal funkcjonował jako osoba prywatna i mógł tylko prosić o pomoc instytucje państwowe w poszczególnych krajach. Przez bariery najbardziej cyniczne, czyli polityczne – w powojennych Niemczech (zarówno zachodnich, jak komunistycznych) oraz Austrii ex-naziści mimo swej przeszłości pełnili znaczące funkcje publiczne: w administracji, policji, a nawet wymiarze sprawiedliwości i szkolnictwie, adwokaturze czy służbie zdrowia. Z kolei zwycięscy alianci zachodni często wykorzystywali byłych przeciwników dla celów wywiadowczych, a Sowieci i kraje bloku wschodniego sabotowali ściganie niektórych zbrodniarzy ze względów propagandowych (próbując choćby uniknąć niewygodnych pytań o sojusz Stalina z Hitlerem sprzed czerwca 1941 r.). Znaczenie miały wreszcie względy mentalnościowe: zwłaszcza w Austrii nigdy nie przeprowadzono uczciwego rozliczenia z przeszłością.
Wiesenthal nie ukrywa także zdumiewających zachowań swoich rodaków.