„Kiedy mam randkę, jest tylko jedno miejsce, gdzie mogę pójść. To naprawdę świetne miejsce – można tam pogadać, a nawet obejrzeć film. Właśnie tam w kinie samochodowym” - te słowa piosenki Beach Boysów „Drive-in” z roku 1964 najlepiej mówią o tym, czym były popularne wówczas w USA kina samochodowe. Miejsca, gdzie jeździło się przede wszystkim w celach towarzyskich, a dopiero w dalszej kolejności na film. Obecnie ten sposób spędzania wolnego czasu został zmarginalizowany przez inne rozrywki, ale wciąż egzystuje w ludzkiej (zwłaszcza Amerykanów) pamięci oraz - jakże bogatej - mitologii amerykańskiej popkultury, zwłaszcza mitologii kina.
Choć już na początku XX wieku urządzono pokazy filmowe pod gołym niebem, formuła kina samochodowego (drive-in theater) ukształtowała się dopiero na początku lat 30., i to mimo panującego Wielkiego kryzysu.
Matka potrzebą wynalazku
Pomysł miał swoje źródło w narodowych cechach Amerykanów: przedsiębiorczości i zaradności oraz amerykańskiej miłości do kina i aut. Jego autorem był Richard M. Hollingshead, Jr, inspiracją zaś... spore gabaryty matki tego niespełna trzydziestolatka, która miała problem ze zmieszczeniem się w zwykłych fotelach kinowych. Na początku eksperymentował na tyłach swojego domu z samochodem, dwoma prześcieradłami rozpiętymi między drzewami oraz projektorem Kodaka, potem razem z trzema inwestorami założył firmę Park-It Theatres, Inc.
Do historycznego, pierwszego pokazu doszło 6 czerwca 1933 r.