Na zagubionej wśród lasów stacyjce powitał nas szofer w mundurze.
- Pojedziemy do Treuburga samochodem terenowym - powiedział. Treuburg znaczy Wierna Twierdza, Twierdza Wierności.
Samochód terenowy okazał się czymś w rodzaju kanciastej metalowej dorożki o potwornej mocy. Na wypadek deszczu pojazd przykryty był brezentem - tego szczegółu pan Bogusz nie przewidział. Ruszyliśmy i czołgodorożka stała się czołgodorożkołodzią, bo zakołysała się na nierównościach leśnej drogi niczym jacht na falach. Falując i rycząc, pędziliśmy między zielonymi dębami.
- W przyszłym roku droga zostanie wyłożona betonowymi płytami - krzyknął do nas szofer, jakby się usprawiedliwiając. - Wszystkie drogi! Ucywilizujemy ten kraj!
- Jasne - powiedział Matthias Heinrich. - I zamiast się kołysać, będziemy podskakiwać. Zresztą cywilizujemy ten kraj już od setek lat i ciągle jest ciężko.
- Jakieś mroczne archetypy, mocno zakorzenione - zapytałem.
- Raczej głęboko zakopane w błocie, pod wodą. Obawiam się, że z naszej strony panowało, nadal zresztą panuje, błędne nastawienie
Uważa się, że tam, gdzie w psychice występują elementy podludzkie, nie trzeba się w ogóle grzebać. A ja uważam, że im bardziej “pod”, tym grzebać się trzeba głębiej. Psychika podczłowieka jest mniej skomplikowana niż człowieka, pewnie tak. Ale jest jeszcze bardziej nieobliczalna. Jak rozumiem, zakłada się, że pewnego pięknego dnia podludzie będą zbędni, bo pracę fizyczną będą wykonywać maszyny. To piękne marzenie, życzę, żeby się kiedyś spełniło, ale do tego czasu trzeba nimi jakoś rządzić! Żelazną ręką - ale w aksamitnej rękawiczce. A więc rozumiejąc i poznając coraz lepiej wszystkie sprężyny w tym popsutym, nie zawsze przewidywalnym mechanizmie.