Samotność Wallandera
Recenzja książki: Henning Mankell, "Mężczyzna na plaży, Śmierć fotografa"
Akcja opowiadań „Mężczyzna na plaży” i „Śmierć fotografa”, które znalazły się w drugiej książce naszej serii, rozgrywa się pod koniec lat 80. Kurt Wallander od dawna mieszka już w Ystad i jest najlepszym śledczym tamtejszej komendy. Nie wyzbył się jednak specyficznych nawyków. Wciąż nadmiernie ufa swojej intuicji i lekceważy policyjne procedury. To sprawia, że często pakuje się w problemy. Tak też jest w przypadku powikłanych śledztw w sprawach zmarłego w taksówce mężczyzny („Mężczyzna na plaży”) i zabójstwa prowadzącego na pozór spokojne i uporządkowane życie fotografa. Aby rozwiązać kryminalne zagadki, Wallander będzie musiał odgrzebać rodzinne tajemnice z przeszłości zamordowanych.
W obu opowiadaniach zarówno temat rodzinnych traum, jak i eksponowanie wątków obyczajowych mają swoje uzasadnienie. Kurt zbliża się do czterdziestki, wchodzi w smugę cienia. Jego życie prywatne rozpada się, żona i córka oddalają się od niego, pozostają mu właściwie tylko kontakty ze zdziwaczałym ojcem. Nic więc dziwnego, że zaczynają trapić go przemijanie i samotność. Ucieka więc w pracę. Mankellowi zdaje się bardziej pasować pisanie o perypetiach nieco starszego Wallandera niźli młodszego. Jakby szwedzki pisarz przyzwyczaił się do postaci komisarza po czterdziestce, którą wykreował w pierwszej części cyklu, powieści „Morderca bez twarzy”. Sprawy kryminalne prowadzone przez dojrzałego Kurta są trudniejsze i ciekawsze. Ale również postać głównego bohatera z latami nabiera niuansów, komplikuje się i wzbogaca. Z pożytkiem dla prozy Mankella.
Henning Mankell, Mężczyzna na plaży, Śmierć fotografa, przeł. Irena Kowadło-Przedmojska, seria „Zima z kryminałem”, POLITYKA, s. 160