Książki

Superman na opak

Recenzja książki: Chuck Palahniuk, "Pigmej"

materiały prasowe
„Pigmej” zniewala w sferze języka, przesiąkniętej seksualnością i biologicznością, nasyconej specjalistycznym żargonem.

Chuck Palahniuk to jeden z niewielu współczesnych prozaików, których bez żadnej przesady można by określić jako osobnych czy unikatowych. O czym świadczy „Pigmej”, jego nowa powieść przeznaczona dla odbiorcy, któremu pojęcie niesmaku jest obce. Autor „Podziemnego kręgu” zapracował na status obrazoburcy – kto inny byłby w stanie napisać znakomitą książkę, w której roi się od cytatów z Hitlera, Mao Zedonga, Stalina i Mussoliniego, zaś Ameryka przedstawiona jest jako najgorsze bagno osadzone na konsumpcjonizmie, samozadowoleniu i fałszywej poprawności politycznej?

Trzynastoletni Agent 72, zwany Pigmejem, przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, by wykonać Operację „Chaos”, czyli – w skrócie – wykończyć największych kapitalistycznych ciemięzców. To Superman á rebours: posiada niezwykłe umiejętności, ale – z powodu wzrostu – jest zakompleksiony. Zamiast ratować świat, służy nienazwanemu Państwu. Za sprawą jego raportów obserwujemy rzeczywistość z perspektywy umysłu podporządkowanego totalitarnemu systemowi.

„Pigmej” zniewala w sferze języka, przesiąkniętej seksualnością i biologicznością, hipernaturalistycznej, a zarazem nasyconej totalitarną nowomową i specjalistycznym żargonem. Palahniuk ponownie udowadnia, że jest pojętnym uczniem Fryderyka Nietzschego, a przy tym czołowym postmodernistą. Jak u Wiktora Pielewina, nic nie jest tu tym, czym wydaje się na początku. To przerażająca powieść o dorastaniu – momentami wręcz obrzydliwa, ale i niesłychanie zabawna.

Chuck Palahniuk, Pigmej, przeł. Krzysztof Skonieczny, Niebieska Studnia, Warszawa 2011, s. 288

Polityka 22.2011 (2809) z dnia 24.05.2011; Afisz. Premiery; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Superman na opak"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną