Pijacka podróż przez góry i pustynie
Recenzja książki: Jeffrey Tayler, "Mordercy w mauzoleach. Między Moskwą a Pekinem"
Ponieważ kilka książek wydanych przez oficynę Carta Blanca sprawiło mi wiele przyjemności podczas lektury, więc z radością otwierałem i tę książkę. Zwłaszcza że na okładce znalazłem pochlebne słowa o dziele i autorze cytowane za „The Washington Post” i „National Geographic Traveler”. Magazyn podróżniczy określił relację z eskapady z Moskwy do Pekinu tak: „Książka Taylera to pamiętnik z podróży, a jednocześnie niemalże podręcznik: ta wnikliwa, pouczająca relacja powinna być lekturą obowiązkową dla pracowników Departamentu Stanu USA i Pentagonu.” A waszyngtońska gazeta twierdzi, że „Tayler zabiera nas w podróż, w którą bez niego nigdy byśmy nie wyruszyli. U kresu wyprawy pozostawia czytelnika z pełnym magii obrazem Eurazji.”
Dobrze brzmi w tym kontekście też nota o autorze, określająca go jako poliglotę (zna m.in. rosyjski, arabski, turecki i mandaryński), wybitnego znawcę regionu, amerykańskiego reportera od lat mieszkającego w Moskwie.
Krótki rys historyczny opisujący życie i podboje Temudżyna znanego w świecie pod imieniem Czyngis-chana wydały mi się wprawdzie tekstem nieco spłyconym i infantylnym, ale rozumiałem, że autor nie pisze podręcznika, ale stara się zainteresować czytelnika miejscami, przez które nas poprowadzi i ukazuje analogie między średniowiecznymi podbojami Mongołów a późniejszymi zdobyczami terytorialnymi Związku Radzieckiego i Rosji. Ślady zaś tych wydarzeń wywarły trwałe piętno na ludziach i krajach, przez które wędrujemy wraz z autorem.
Wydawca, by zachęcić czytelników do lektury, pisze m.in.: autor wybiera drogi mniej uczęszczane, lokalne środki transportu, zagląda do jurt i miejscowych dyskotek. Kazachskie prostytutki, butni kozacy czy chińskie nastolatki, zafascynowane seksem i rock and rollem, otwarcie mówią o Eurazji nieznanej z medialnych doniesień.