Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Gry listami

Recenzja książki: Stanisław Lem, Sławomir Mrożek, "Listy 1956–1978"

materiały prasowe
Literacka zabawa dwóch inteligentnych pisarzy, którzy duszą się w polskim piekiełku.

Bracie w Bycie, przepraszam za brzmienie tego okrzyku wstępnego, ale nastroić pragnąłem lutnię mej duszy na ton wysoki, i tak mi się jakoś kiksnęło, a żebym miał wykręcać papier z maszyny i od nowa zaczynać – co to, to nie”. Tak zaczyna Stanisław Lem jeden z listów do Sławomira Mrożka. W innym liście płynnie przechodzi od stylu ewangelicznego, przez staropolszczyznę, do stylu Jana Błońskiego. Mrożek podejmuje grę i każdy list obu panów jest literackim majstersztykiem. Korespondencja rozpoczęła się w 1956 r., kiedy Mrożek napisał do starszego autora o pierwszym tomie jego powieści „Szpital Przemienienia”. Od tej pory wzajemne komentowanie swoich książek stało się ich zwyczajem. Po pierwszym tomie dziennika Mrożka otrzymujemy więc kolejny dokument życia pisarza, który jest jednak czymś więcej niż tylko dokumentem. Potwierdza to w pewnym momencie Lem pisząc, że tak jak „Dziennik” był częścią dzieła Gombrowicza, tak do twórczości Mrożka należą też jego listy.

Na początku jednak widzimy przede wszystkim literacką zabawę dwóch inteligentnych pisarzy, którzy duszą się w polskim piekiełku: „Wódka z ziemniaków i jesień z wody ciążą nad tym krajem”. Część listów piszą po angielsku, francusku, niemiecku albo we wszystkich tych językach naraz. Swoje aluzje literackie rozumieją w lot.

Polska jest duszna, na szczęście są samochody! Za pośrednictwem Lema Mrożek nabył samochód P70, a później – już z emigracji – zaopatrywał Lema w niedostępne w Polsce części do jego Fiata 1800. Lem domagał się od Mrożka relacji z kraksy pod Warszawą, więc Mrożek zamienił ten opis w opowiadanko satyryczne – „Więc wyłażę tamtędy, gdzie przedtem przednia szyba była.

Polityka 42.2011 (2829) z dnia 12.10.2011; Afisz. Premiery; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Gry listami"
Reklama