Franklin Foer, Jak futbol wyjaśnia świat, czyli niebanalna teoria globalizacji, przeł. Piotr Klinger, Spółdzielnia Pracy POLITYKA, t. 10, s. 206
Już na początku swej książki Franklin Foer postawił sprawę jasno: chciałem być piłkarzem, ale okazałem się beznadziejny. Futbol nie przestał być jednak jego pasją, więc po tym, jak edukacja w przedmiocie stosunków międzynarodowych uzbroiła go w niezbędną wiedzę, wybrał się w podróż po świecie, by na własne oczy zobaczyć, jak za sprawą piłki nożnej budzi się mroczna strona ludzkiej natury, a szlachetne sportowe idee toną w kotle uprzedzeń i podziałów starych jak świat.
Nie ma w tej książce roztrząsania przebiegu meczów, nie opiewa ona również legendarnych z punktu widzenia futbolu zdarzeń. Bohaterowie boisk wspominani są mimochodem, ustępują za to pola zbrodniarzom wojennym, stadionowym chuliganom, oszustom, blagierom i religijnym radykałom, którzy wylądowali na planecie futbol powodowani żądzą zysku, władzy, zemsty albo poczuciem klanowej solidarności. I bawili się pociągając za sznurki w klubach, a nawet narodowych federacjach, kosztem nieświadomych albo bezradnych kibiców. A w niektórych przypadkach – bawią się do dziś.
Foer skupia się na faktach. Nie bawi się w sędziego ani nie moralizuje. Choć dystansuje się od opisywanych postaci, to między wierszami daje jednak do zrozumienia, że stworzone przez nich rezerwaty, gdzie hulają fałszywie pojmowane męskość, braterstwo i duma, są być może ostatnimi bastionami obrony przed globalizacją, która w futbolu, jak i wszędzie, narzuca wzorce, z którymi trudno dyskutować.