Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki: „Niuch”

Wyd. Prószyński i S-ka / materiały prasowe
Jego łaskawość diuk Ankh, sir Samuel Vimes, komendant Straży Miejskiej Ankh-Morpork, nerwowo wciskał ołówek do buta, żeby się podrapać tam, gdzie swędziało. Wszystkie jego skarpety powodowały takie swędzenie.

Wizję świata w rozumieniu goblinów prezentuje unggue, ich kult czy też religia. Najkrócej – jest to niezwykle złożony system wierzeń obejmujący zmartwychwstanie, a oparty na świętości wydzielin cielesnych. Centralna doktryna mówi tyle, że wszystko, co zostaje usunięte z ciała goblina, w oczywisty sposób było kiedyś jego częścią, a zatem powinno być traktowane z szacunkiem i przechowywane tak, by we właściwym czasie można było to złożyć do grobu wraz z właścicielem. Póki ta chwila nie nadejdzie, materiał jest przechowywany w urnach ungguańskich, niezwykłych tworach, o których opowiem później. Po krótkim zastanowieniu stwierdzimy z niesmakiem, że dzieła takiego nie zdoła dokonać żadna istota, chyba że los jej nie poskąpi wielkiego bogactwa, znacznej przestrzeni magazynowej i pełnych zrozumienia sąsiadów.

Dlatego też w rzeczywistości większość goblinów przestrzega reguły zwanej Unggue Had – czegoś, co można uznać za pospolitą i swobodniejszą formę unggue – obejmującej woskowinę uszną, ścinki paznokci i smarki. Woda, ogólnie biorąc, nie jest uznawana za unggue, ale za coś, co jedynie przepływa przez ciało, nie stając się jego częścią; gobliny argumentują, że nie ma widocznej różnicy w wodzie przed i po fakcie (co źle świadczy o świeżości wody, z jakiej korzystają w swych podziemnych siedzibach). Podobnie fekalia uznawane są za jedzenie, w którym nastąpiła zmiana stanu. Co zaskakujące, zęby wcale nie interesują goblinów, które uważają je za rodzaj grzyba; nie przywiązują też żadnej wagi do włosów, zresztą – trzeba zaznaczyć – zwykle mają ich niewiele.

W tym miejscu lord Vetinari, Patrycjusz Ankh-Morpork, przerwał lekturę i zapatrzył się w pustkę.

Reklama