1
Olga Krasnikowa ze złością cisnęła słuchawkę na widełki.
– Znów? – posępnie zapytał mąż.
Olga w milczeniu skinęła głową. Już od dwóch tygodni jakiś człowiek nękał ich telefonami, grożąc, że jeśli nie zapłacą dziesięciu tysięcy dolarów za milczenie, opowie Dimie, iż kiedyś go usynowili.
– Dość tego, Olu, trzeba porozmawiać z Dimą. Nie można tej sprawy ukrywać w nieskończoność.
– No coś ty? – Olga aż załamała ręce. – Jak to sobie wyobrażasz? Nie, za nic!
– Zrozumże – zirytował się Paweł Krasnikow. – Nie możemy dać się zaszantażować. Nie wyjdziemy potem z długów przez całe lata. Zresztą skąd weźmiemy takie pieniądze? A co, jeśli facet na tym nie poprzestanie i będzie wysuwał dalsze żądania? Zaczniemy się wyprzedawać, oszczędzać na jedzeniu i ograniczać inne konieczne wydatki. I jak to wyjaśnimy Dimie? Tak czy owak, będziemy zmuszeni powiedzieć mu prawdę.
Olga ciężko usiadła na krześle i rozpłakała się.
– Ale... nie wiem, jak to zrobić... Jest w takim wieku... Widzisz przecież, że trudno mu teraz samemu sobie ze sobą poradzić, jego charakter dopiero się kształtuje... I ta historia z dżinsami... Jak zareaguje, kiedy się dowie?... Pasza, boję się. Może lepiej nic Dimie nie mówić?
– Trzeba mu powiedzieć – odparł szorstko Paweł. – I zaraz to zrobię.
Zdecydowanym krokiem wyszedł z kuchni, zostawiając płaczącą żonę samą.
Piętnastoletni Dima siedział w swoim pokoju nad lekcjami. Wysoki, niezgrabny, o długiej, dziecięco cienkiej szyi i w butach rozmiar czterdzieści cztery, przypominał młodego strusia. Zawsze był spokojnym, posłusznym chłopcem – i nagle ta idiotyczna, zupełnie niezrozumiała historia z dżinsami, które chciał ukraść w sklepie.