Mystique
Człowiek, który wiedział, co zaraz powiem, siedział obok mnie w samolocie i głupkowato się uśmiechał. To, co było w nim najbardziej irytujące, to że nawet mądry nie był ani wrażliwy, a mimo wszystko udawało mu się powiedzieć wszystkie te rzeczy, które ja miałem zamiar, trzydzieści sekund wcześniej.
– Macie Mystique Guerlaina? – zapytał stewardesę na chwilę, zanim ja zdążyłem, a ona pokazała mu w uśmiechu wszystkie zęby i odpowiedziała, że akurat został jeden, ostatni.
– Moja żona przepada za tymi perfumami. Jest po prostu uzależniona. Jak wracam z zagranicy bez flakoniku Mystique z Duty, mówi, że już jej nie kocham. Gdybym ośmielił się wejść do domu bez co najmniej jednego, miałbym się z pyszna.
To było zdanie, które ja miałem właśnie powiedzieć, ale człowiek, który wiedział, co zaraz powiem, ukradł mi je, nie mrugnąwszy nawet okiem. Ledwie koła samolotu dotknęły pasa, włączył komórkę, sekundę przede mną, i zadzwonił do żony.
– Wylądowałem – zakomunikował jej. – Przepraszam. Wiem, że to miało być wczoraj, odwołali lot. Nie wierzysz mi? Możesz sama sprawdzić. Zadzwoń do Arika. Wiem, że nie masz. Mogę ci dać jego numer w tej chwili.
Też mam agenta podróży, który nazywa się Arik. On też gotów byłby dla mnie skłamać. Kiedy samolot dotoczył się do rękawa, jeszcze rozmawiał przez komórkę. Dawał wszystkie odpowiedzi, które i ja bym dawał. Beznamiętnie, jak papuga. Jak papuga w świecie, gdzie czas biegnie w odwrotną stronę – powtarza to, co ma być powiedziane, zamiast tego, co zostało powiedziane. Jego odpowiedzi były najwłaściwsze, jakich można było w tej sytuacji udzielić.
Za przezroczystym plastikiem tkwiła faktura vatowska i flakonik Mystique Guerlaina. Moja żona przepada za tymi perfumami. Po prostu jest uzależniona. Jak wracam z zagranicy bez flakoniku Mystique z Duty, mówi, że już jej nie kocham.
Reklama