Książki

Błękitna krew

Recenzja książki: Marcin K. Schirmer, "Arystokracja. Polskie rody"

materiały prasowe
Wykład dobrze udokumentowany, dostarcza wielu mniej znanych informacji. Zachęcam do lektury.

W zamierzchłych czasach „wczesnego Gierka” w 1973 r. w dwóch kolejnych numerach POLITYKI ukazał się artykuł Małgorzaty Szejnert zatytułowany „Mitra pod kapeluszem”. Była to rzeczowa, obiektywna relacja o powojennych losach polskiej arystokracji. W Białym Domu, jak nazywano siedzibę najważniejszych władz PZPR, zawrzało. Mieczysław F. Rakowski miał w tym gmachu sporo wrogów. Starali się oni przekonać Gierka, że tekst o arystokracji nie jest przypadkowy, że tygodnik pragnie ożywić skompromitowaną przez historię warstwę próżniaczą. Intryga się nie powiodła, lecz trochę krwi napsuła. Tym bardziej że część tych insynuacji miała zaplecze w ówczesnej rzeczywistości. Bogacące się warstwy rządzące (puste półki to dopiero później) szukały wzorców do naśladowania. To wówczas zrodziła się moda na szlacheckie sygnety i reprezentacyjne polowania, co ilustruje anegdota: wuj arystokrata po latach po raz pierwszy odwiedza Polskę i namawia siostrzeńca do emigracji. Ten odmawia argumentując, że wprawdzie życie skromne, ale uczestniczy w polowaniach, w których biorą udział Kania, Moczar, Tejchma, Kępa, Babiuch, Wicha (czyli ówcześni przywódcy). Na co wuj pyta: a dlaczego wymieniasz skład nagonki?

Wszystko to przypomniało mi się po lekturze albumu Marcina Schirmera. Bogato ilustrowany, przedstawia dzieje polskich rodów arystokratycznych aż po dzień dzisiejszy. Wykład dobrze udokumentowany, dostarcza wielu mniej znanych informacji. Zachęcam do lektury.

Marcin K. Schirmer, Arystokracja. Polskie rody, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, s. 318

Polityka 36.2012 (2873) z dnia 05.09.2012; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Błękitna krew"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną