Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki: „Szopka”

materiały prasowe
Wandzia unosiła niebieskie, skrępowane spojrzenie i napotykała jego wzrok, proszący ją o jedno słowo, o jakiś gest, którego nie umiała mu dać. Pożyczała z biblioteki najbardziej wzruszające książki, żeby można było swobodnie płakać.

Stare mieszkanie w kamienicy, z ustawionym na środku stołem, wokół którego, chcąc nie chcąc, wszyscy się spotykali, zostało niedawno zamienione na nowe, dwupokojowe, w ascetycznie szarym peerelowskim bloku. Tu wszystko odbywało się osobno, czynności i rzeczy miały swoje pomieszczenia. Żadnego stołu nie dało się ustawić na środku, bo nigdzie środka nie było. Wszystko przy ścianach. Małe, ciemne pomieszczenia, raj dla klaustrofobików.

Buty przy ścianie przedpokoju, długiego i tak wąskiego, że dobrze zbudowany mężczyzna mógłby z łatwością oprzeć się o przeciwległe ściany rękami zgiętymi w łokciach. Kuchnia bez okna, z wepchniętym na siłę starym kredensem. Jego szufl ady otwierały się tylko do połowy, napotykając opór kuchenki gazowej, więc trzeba w nich było błądzić palcami na ślepo i nierzadko zamiast pilnie potrzebnej łyżki można było wylosować na przykład korkociąg. Łazienka z wanną na nóżkach i lustrem w metalowej ramie, której część wyginała się, w uchwyt na kubek pełen szczoteczek do zębów. I dwa pokoje. Dwa.
Jeden – pokój. Drugi – pokój Maciusia.

Właściwie miał to być pokój Maciusia i Wandzi, ale Wandzia uznała za rozsądne przyjąć, że nic o tym nie wie. Zamykała swoje rzeczy w szafce i wchodziła tylko, gdy szukała czegoś niezbędnego albo gdy Maciusia nie było w domu. Kiedy Maciuś po kąpieli gasił światło w łazience, Wandzia udawała, że śpi, ale naprawdę zasypiała dopiero wtedy, gdy maciusiowe chrapanie nabierało rytmu. Wstawała zawsze pierwsza i od siódmej rano była gotowa do wyjścia do szkoły. Kilka razy zdarzyło się jej zaspać; Maciuś wtedy chował jej majtki i chichrał się straszliwie, gdy przeszukiwała całe mieszkanie, skrępowana głupotą nocnej koszuli; albo zjadał na śniadanie kanapkę, którą miała zabrać do szkoły, albo dopisywał pod jej zadaniem z języka polskiego charyzmatyczne słowo DUPA.

Reklama