Książki

Dwa tygodnie w Syrii

Recenzja książki: Jonathan Littell, "Zapiski z Homs"

materiały prasowe
Przed dwoma laty ukazała się u nas książka Jonathana Littella „Czeczenia. Rok III”. Nominowano ją nawet do nagrody Kapuścińskiego, choć jeśli postawilibyśmy ją obok np. „Wież z kamienia” Wojciecha Jagielskiego, trudno byłoby uznać ją za specjalnie udaną. Podobnie jest, niestety, z kolejnym reportażem francusko-amerykańskiego pisarza, czyli „Zapiskami z Homs”.

Tytuł to zresztą bardzo trafny, mamy bowiem do czynienia raczej z zapiskami niż pełnowartościowym reportażem. Littell postanowił zachować niemal oryginalny kształt notatek, które sporządził podczas dwóch tygodni spędzonych w Syrii na przełomie stycznia i lutego ubiegłego roku, przez co otrzymaliśmy rzecz o niewielkiej wartości literackiej.

Autor pojechał do Syrii jako korespondent „Le Monde”, by przedstawić wydarzenia z kraju podzielonego na „dwa śmiertelnie skłócone narody”. Udało mu się przedostać z Libanu do sił Wolnej Armii Syrii, był świadkiem okrucieństw reżimu Baszara Asada. Widział dzieci zabite przez snajperów, poznał ludzi, których torturowano w szpitalach, zarejestrował desperację i entuzjazm demonstrujących tłumów. „Zapiski z Homs” rażą jednak chaotycznością i szkicowością. Irytują też niektóre uwagi autora, jak np. ta, że „gdy tylko gdzieś się pojawiamy, wszyscy chcą natychmiast opowiadać”. Littell, niestety, nie jest dobrym słuchaczem, ciągle za to opowiada o tym, co jadł, albo zapisuje sny. Brak tu pogłębionej obserwacji, rzadko pojawiają się portrety rewolucjonistów. To raczej wartościowy dokument niż dobry reportaż. Największą zaletą „Zapisków” jest ich wiarygodność: nigdy nie otrzymujemy niesprawdzonych informacji. Littell pozostaje wciąż autorem jednej książki – „Łaskawych”.

Jonathan Littell, Zapiski z Homs, przeł. Magdalena Kamińska-Maurugeon, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 280

Polityka 04.2013 (2892) z dnia 22.01.2013; Afisz. Premiery; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwa tygodnie w Syrii"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej: złoty interes patriotów. Ta historia ma dwie odsłony

Co łączy znikające sztabki złota i emeryta, który w kolejce po piwo zostaje prezesem spółki? Okazuje się, że jedno – Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej.

Juliusz Ćwieluch
06.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną