Broniewski: powieść nienapisana
Recenzja książki: Władysław Broniewski, "Stanęła naga…"
Owszem, Władysław Broniewski wielokrotnie, i przed, i po wojnie deklarował, że zamierza napisać powieść. O pierwszej polskiej partii robotniczej „Proletariat” i Ludwiku Waryńskim, o własnym dzieciństwie, o losach Polski i Polaków po wrześniu 1939 r. Żadna z nich nie powstała. Wioletta Bojda zebrała w jednym tomie wszystko, co może świadczyć o tym, że naprawdę próbował. Fragmenty „Pamiętnika 1918–1922”, zarówno te, które trafiły do książki wydanej w 1982 r., jak i te, które pozostały w rękopisie: małe poetyckie prozy i „szwejkowate” opowieści o sierżancie Gwoździu. Reportaż z podróży do Związku Sowieckiego, który ukazał się w „Wiadomościach Literackich”, cztery krótkie wspomnienia z dzieciństwa, dyktowane krótko przed śmiercią, dwa fragmenty dramatu „Proletariat” (też w części publikowane).
Bojda zapisała na konto Broniewskiego (uzasadniając decyzję, to prawda) nawet te teksty, których autorstwo Feliksa Lichodziejewska, autorka monografii bibliograficznej poety, uznała za niepewne. Proletariacki poeta, po wojnie sprowadzony do roli dostarczyciela wierszy na akademie z okazji rocznic rewolucji październikowej i zwycięstwa nad Hitlerem, jawi się w tym zbiorze jako autor, który miał dość potencjału, by myśleć o pisaniu prozy, szybko go jednak zmarnował. To, co mogło ewentualnie stanowić zaczyn przyszłej powieści, powstawało w czasie pierwszej wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, gdy Broniewski szukał dopiero swego miejsca w literaturze. Wtedy napisał najwięcej najciekawszych i zróżnicowanych tekstów prozatorskich.