Majgull Axelsson specjalizuje się w ciekawych postaciach kobiet. Jak mało kto potrafi pokazać życie wewnętrzne swoich bohaterek. To, co ją szczególnie interesuje, to dziedzictwo, przekazywanie sobie w rodzinie ciemnego wzoru losu. O tym opowiadała w „Domu Augusty” i teraz powraca do tego tematu w „Pępowinie” – jednej z najlepszych swoich powieści, bardzo dojmującej, ale też wspaniale skonstruowanej. W rodzinie Minny tym dziedzictwem nieświadomie przekazywanym jest słowo „dziwka”, którym była naznaczona jej babka, jej matka i jej córka. Ona sama tak bardzo go się bała, że zmistyfikowała swoją przeszłość, okłamała własną córkę, dając jej zdjęcie aktora Deana Martina jako zdjęcie nieznanego ojca.
Axelsson w tej powieści portretuje rodziców i dzieci, pokazuje wzór powielania braku miłości i straszliwą samotność, na jaką nieświadomie skazują rodzicie swoje dzieci. A wreszcie stawia pytanie, czy można uciec od swojego dziedzictwa? Czy postępując odwrotnie niż rodzice, którzy nie akceptowali, nie kochali – można wyrwać się z kręgu? Okazuje się, że wystrzegając się znanych błędów, popełniamy inne, nawet zalewając miłością „nie czynię dobra, którego chcę, ale czynię zło, którego nie chcę”.
Axelsson dotyka spraw najboleśniejszych: pisze o śmierci, o tym, że dzieci obarczane ciężarem ponad miarę nie chcą żyć. W wielu książkach Axelsson czytelnik musi zejść do piekła odrzucenia, samotności i cierpienia. Tym razem jest podobnie. Axelsson bada bowiem to, co wyparte, niechciane. Nie ma tutaj żadnych łatwych rozwiązań, właściwie jedyną drogą jest świadomość uwikłania, ujawnienie prawdy. Wtedy dopiero można przestać uciekać.
Majgull Axelsson, Pępowina, przeł. Katarzyna Tubylewicz, W.A.B., Warszawa 2013, s. 542
Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.