Książki

Człowiek biblioteka

Recenzja książki: Jan Gondowicz, "Duch opowieści"

materiały prasowe
Teksty zamieszczone w zbiorze są arcyciekawe, dowcipne, a przy tym często zwieńczone błyskotliwymi puentami.

Jan Gondowicz przeczytał wszystko, co należy. I mnóstwo tego, czego czytać nie trzeba, a czasem nawet nie powinno. Najważniejsze jest jednak to, co z tej ogromnej wiedzy wynika dla innych czytaczy. A wynika dużo dobrego. Teksty zamieszczone w zbiorze „Duch opowieści” są bowiem arcyciekawe, dowcipne, a przy tym często zwieńczone błyskotliwymi puentami. Niby to ledwie anegdotki, ale dowiedzieć się z nich można choćby tego, dlaczego nie należy kupować „Historii brzydoty” Eco, kto przewidział katastrofę „Titanica”, skąd w słynnej scenie „Roku 1984” Orwella wziął się szczur albo jak do prozy Izaaka Babla przeniknęła secesja. Nie mogło tutaj zabraknąć oczywiście tych, którym warszawski literaturoznawca poświęcił znaczną część czytelniczego żywota – Brunona Schulza, Witolda Gombrowicza, Witkacego i Franza Kafki. Jednak bohaterem felietonów jest literatura w ogólności. Gondowicz składa jej hołd na różny sposób – raz komplementując zasługi tłumaczy, innym razem przeglądając własną bibliotekę; to rozprawiając o książce jako obdarzonym historią przedmiocie, to rozszyfrowując dziwaczne zagadki; wreszcie: przeglądając starą prasę i zanurzając się w intertekstualne poszukiwania, których efektem bywają tak smaczne drobiazgi jak „chamoseksualizm”, który powinien na stałe wejść do języka, nie tylko badaczy Gombrowicza.

Jan Gondowicz, Duch opowieści, Nisza, Warszawa 2014, s. 272

Polityka 7.2014 (2945) z dnia 11.02.2014; Afisz. Premiery; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Człowiek biblioteka"
Reklama