Książki

Mistrz samozniszczenia

Recenzja książki: Pete Townshend, „Kim jestem”

materiały prasowe
Nigdy występy nie sprawiały mi tyle przyjemności” – opisuje Pete Townshend swój stan w chwili, gdy doszło do tragedii w Cincinnati.

Stratowano tam przed wejściem na koncert 11 fanów, ale zespołowi nikt o tym nie powiedział – mieli grać dalej. Zestawiona z takich niewesołych opowieści, ale fascynująca autobiografia „Kim jestem” nie sprawi może, że ktoś zapała do bohatera miłością, ale lepiej zrozumie i jego, i zjawisko, którego częścią jest do dziś, gdy jego grupa The Who obchodzi 50 urodziny.

Brutalnie szczera książka to wyrównanie rachunków po latach bycia „tym trzecim” – po kolegach z The Beatles i The Rolling Stones. Bo pisarskim umiejętnościom Townshenda, jednego z większych erudytów w rockowym gronie, trudno dorównać. Jednocześnie jest to rachunek sumienia, bo człowiek, który zasłynął pierwszym scenicznym aktem roztrzaskania gitary elektrycznej, jednocześnie niszczył swoje związki, życie innym, a przy okazji własne zdrowie (narkotyki) i reputację. Po latach potrafi na chłodno analizować własne poczynania, a sens jego ogólniejszych refleksji bywa podobny jak w najlepszych wspomnieniach kolegów z pokolenia. „W 1945 r. muzyka popularna miała ważny cel do spełnienia: dać odpór powojennej depresji, przywrócić romantyczne, pełne nadziei aspiracje wykończonym ludziom” – pisze.

Nie ucieka przed niesławną aferą z pornografią dziecięcą, w którą wplątać go miała społeczna praca na rzecz ofiar molestowania. A do tej ostatniej skłoniły go mroczne wydarzenia z własnego dzieciństwa. Opowiada też otwarcie o seksualnych rozterkach okresu dojrzewania. Ale jedynym mężczyzną, z którym – jak przyznaje – chciał się przespać, był Mick Jagger. Czy można to uznać za kolejne świadectwo dobrego gustu lidera The Who?]

Pete Townshend, Kim jestem, przeł. Jacek Sikora, Bukowy Las, Wrocław 2014, s. 496

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki

Polityka 32.2014 (2970) z dnia 05.08.2014; Afisz. Premiery; s. 77
Oryginalny tytuł tekstu: "Mistrz samozniszczenia"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Między sobą żartują: „Jak poznać biegacza? Sam ci o tym powie”. To już cała subkultura

Strava zastąpiła mi Instagram – wyjaśnia Michał. – Wrzucam tam zdjęcia z biegania: jakiś widoczek, zdjęcie butów, zmęczona twarz, kawka po bieganiu, same istotne rzeczy.

Norbert Frątczak
12.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną