Ten dzień został wybrany przez Jego Eminencję biskupa z Seu d’Urgell na wydanie oświadczenia, że cnoty naszego Sługi Bożego uznano za wystarczająco heroiczne, by ogłosić go czcigodnym.
Uroczystość odprawiono w Seu, wzięli w niej udział miejscowi wierni oraz doborowa reprezentacja społeczności Toreny, uroczego miasteczka w dolinie Àssua, uroczej doliny w Pallars, uroczej komarki Lleidy, uroczej prowincji słynącej z pracowitości uroczej Katalonii, gdzie się wydarzyła ta tragedia, której skutkiem stała się męczeńska śmierć Oriola Fontellesa, od dziś czcigodnego.
Prasa nie poinformowała natomiast o tym, że wśród zgromadzonych zabrakło kanonika katedry, wybitnego uczonego, świętego człowieka, doktora Augusta Vilabrú, jednego z inicjatorów, w pierwszej instancji, wyniesienia na ołtarze owego czcigodnego.
– No właśnie, dlaczego go tu nie ma?
– Wzięli go do szpitala.
– Matko Boska! A co mu dolega?
Księdzu Augustowi Vilabrú dolegała pierwsza gwałtowna konfrontacja, do której doszło pomiędzy nim i jego bratanicą, panią Elisendą Vilabrú i Ramis. Pranie brudów za zamkniętymi drzwiami to bardzo niezdrowe zajęcie.
W tym przypadku brudami okazał się akt notarialny z załączonym dokumentem. Akt notarialny stwierdzał, że po upływie czterech lat od śmierci klienta kancelaria notarialna Coma-Garriga w Lleidzie przekazuje do rąk osoby wskazanej przez klienta odnośny dokument. Dokument wskazywał księdza Augusta Vilabrú, i to jego ręce rzuciły papier niczym gorący kartofel na stół w sali odwiedzin w kurii. Elisenda go podniosła, starając się opanować drżenie rąk, i zaczęła czytać. Natychmiast rozpoznała prymitywny styl Valentína Targi i dotarło do niej, że jej goel przygotował to zagranie jako zemstę za wiele rzeczy i za miłość, jaką ona i Oriol sobie ślubowali.