„Opowiem panu dziś o Kielcach” – zaczyna jeden z rozdziałów „Takiej zabawnej historii” Krzysztof Kowalewski. „To ja już nawet nie pytam, jak będzie. Przecież pan tam przeżył pogrom” – zgaduje Juliusz Ćwieluch. „No właśnie: przeżyłem. Ale nie tylko to. Pierwszą miłość. Pierwsze upicie się. Papierosa pierwszego zapaliłem, camela z amerykańskich dostaw. No i matka dzień po pogromie powiedziała mi, że jestem Żydem”. W taki też pogodny, zdystansowany sposób, Kowalewski, dziś 77-letni aktor i estradowiec, opowiada o innych wydarzeniach ze swojego życia. O mijaniu się o włos ze śmiercią podczas Powstania Warszawskiego, o zamordowanym w Charkowie ojcu, o matce aktorce, o burzliwym małżeństwie z kubańską tancerką, o dzieciach, które oddali na wychowanie obcym ludziom. Czasem wynika z tego głębsza refleksja, częściej – kolejna anegdota.
Krzysztof Kowalewski w rozmowie z Juliuszem Ćwieluchem, Taka zabawna historia, Wielka Litera, Warszawa 2014, s. 238
Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.