Nie ma politycznie neutralnej historii, a przeszłość jest zawsze na nowo wymyślana, przetwarzana, opowiadana. Weźmy rewolucję francuską, którą przedstawiano jako „matrycę totalitarnego komunizmu”, a kiedy indziej jako „opatrznościową teleologię, której kulminacją jest liberalny kapitalizm”. Wybitny włosko-francuski historyk Enzo Traverso w drugiej już wydanej po polsku książce „Historia jako pole bitwy” wybija nam z głowy złudzenia o neutralnych czy niewinnych narracjach historycznych. Czyni to, przyglądając się debatom historyków o rewolucjach 1789 i 1917 r. – faszyzmie, komunizmie, kolonializmie, Holocauście. Dyskusje fachowców to lustro przemian w mentalności społeczeństw. Naszą epokę po 1989 r. naznacza – według Traverso – „zanik utopii”. Upadek ZSRR „zapoczątkował ogólne kwestionowanie idei rewolucji, zarówno w pamięci zbiorowej, jak i historiografii”. Traverso nie daje się nabrać na tego typu rewizje i namawia, żebyśmy i my się nie nabrali. Historiografia, która unicestwia idee emancypacji, daje władzy – czy to politycznej, czy ekonomicznej – broń, która walkę o należne ludziom prawa pozwala przedstawiać jako drogę do totalitarnego piekła.
Enzo Traverso, Historia jako pole bitwy, Książka i Prasa, Warszawa 2014, s. 345