Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Lepsza Gray niż Grey

Recenzja książki: John Banville, „Prawo do światła”

materiały prasowe
Niespieszny rytm tej pięknej, skrzącej się mnóstwem odcieni prozy automatycznie przywodzi na myśl magika z Petersburga.

Nie ma przypadku w tym, że John Banville jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy z Wysp Brytyjskich. Wystarczy sięgnąć po „Prawo do światła”, by przekonać się, że Irlandczyk jest prozaikiem znakomitym. W jego najnowszej powieści można odnaleźć coś, czego nie ma w masowo produkowanej, szczególnie po sukcesie E.L. James, literaturze erotycznej – prawdziwe napięcie seksualne. „Prawo do światła” domyka trylogię zapoczątkowaną przez „Zaćmienie”. Starzejący się aktor teatralny Alexander Cleave dostaje niespodziewanie propozycję zagrania w filmie pełnometrażowym. Późny debiut na srebrnym ekranie owocuje spotkaniem z genialną aktorką, przypominającą Cleave’owi jego córkę Cass, która przed dekadą popełniła samobójstwo. Śmierć nierozłącznie wiąże się tutaj z miłością, a starość staje się okazją do powrotu do młodości, kiedy to aktora uwiodła matczyna pani Gray (postać niewątpliwie zdecydowanie ciekawsza od sławetnego pana Greya).

John Banville, Prawo do światła, przeł. Jacek Żuławnik, Świat Książki, Warszawa 2015, s. 302

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 9.2015 (2998) z dnia 24.02.2015; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Lepsza Gray niż Grey"
Reklama