Nieczęsto zdarza się taka opowieść, która potrafi całkowicie zawładnąć czytelnikiem. I nie chodzi o wartką akcję czy zagadkę kryminalną, ale o język i świat, który powstaje na naszych oczach. Taka jest właśnie debiutancka powieść 26-letniej Dominiki Słowik. Historie, które opowiada, są pozbawione wielkich liter, ale już po chwili przestaje ich brakować. Nawet ortografia i składnia podporządkowują się tutaj opowieści. Rzecz rozgrywa się w latach 90. na osiedlu, które przypomina wszystkie polskie osiedla z tamtego czasu. Narratorka odwiedza Annę i jej dziadka, marynarza, króla życia i króla bloków. Słucha jego opowieści o podróżach, ogląda mapy nieznanych lądów. Z czasem dziadek zajmuje coraz więcej miejsca w tej historii. Opowieść rozgałęzia się, mamy dwa równoległe nurty, cała książka składa się z rozmaitych odbić.
Dominika Słowik, Atlas: Doppelganger, Znak, Kraków 2015, s. 350