Książki

Siła anegdoty

Recenzja książki: Javier Marías, „Pisane życia”

materiały prasowe
Biograficzne opowiastki, w których nierzadko trudno oddzielić fikcję od prawdy.

W „Pisanych życiach” najwybitniejszy dziś hiszpański prozaik opowiada z „mieszanką uwielbienia i kpiny” o 20 wielkich pisarzach i pisarkach. Choć Javierowi Maríasowi nie przyświeca przekonanie, żywione przez Giuseppe Tomasiego di Lampedusę i Charles’a Sainte-Beuve’a, że anegdota może być kluczem do pisarskiego dzieła, to niewątpliwie jego krótkie eseje (czytelnik bardzo chciałby, żeby były dłuższe!) właśnie anegdocie zawdzięczają swój urok. W esejach tych poznajemy nieco innego Maríasa niż ten, z którym obcujemy w powieściach – stroni od dygresji, nie wikła się w meandrujące bez końca zdania i z niezwykłą precyzją potrafi uchwycić istotę osobowości (jak wtedy, gdy pisze o ironicznym w swoim przekonaniu Tomaszu Mannie) albo dzieła („poruszające, sztuczne książki” Vladimira Nabokova). Marías na światło dzienne wyciąga fanaberie, słabostki, mniejsze i większe dziwactwa gigantów literatury. Dzięki temu udaje mu się odbrązowić pomnikowe postaci, nadać im głębię, podkreślić paradoksalność pisarskiej kondycji (świetnym przykładem tekst o Malcolmie Lowrym, radosnym cierpiętniku). Hiszpan nie przekracza jednak przy tym granicy dobrego smaku, a efektowność nie ma nic wspólnego z tabloidową sensacyjką.

Pisane życia” Maríasa są tym właśnie, co obiecuje tytuł – biograficznymi opowiastkami, w których nierzadko trudno oddzielić fikcję od prawdy, w pewnej mierze są więc „prawdziwymi zmyśleniami”, co zresztą do złudzenia przypomina technikę stosowaną przez autora „Zakochań” w powieściach.

Javier Marías, Pisane życia, przeł. Wojciech Charchalis, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 328

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 18.2015 (3007) z dnia 27.04.2015; Afisz. Premiery; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Siła anegdoty"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną