Słynny „Szczygieł”, obraz ptaszka na łańcuszku Fabritiusa, wisi spokojnie w muzeum w Hadze. Donna Tartt zafundowała mu inne losy – chłopiec Theo wynosi go po wybuchu bomby z nowojorskiego Metropolitan Museum. Obraz trafia do katalogu dzieł zaginionych, a tymczasem leży opakowany w papier w kolejnych miejscach, gdzie mieszka Theo. Taki początek zapowiada powieść sensacyjną. Ale w „Szczygle” (trzecia powieść Tartt powstawała 10 lat) warstwa sensacyjna jest najmniej istotna. Tworzy ramę do wielkiej dickensowskiej powieści, w duchu choćby „Olivera Twista”, o dorastaniu, o Nowym Jorku – tym kolekcjonerów sztuki i tym handlarzy narkotyków, wreszcie o Ameryce samotnych dzieci i nieobecnych rodziców. A wszystko zapoczątkował wybuch w muzeum, w którym zginęła matka Theo. Tam również jego życie splotło się z życiem pewnego kolekcjonera – renowatora antyków oraz rudej dziewczynki.
Donna Tartt, Szczygieł, przeł. Jerzy Kozłowski, Znak Litera Nova, Kraków 2015, s. 850