W powszechnym mniemaniu zawód pisarza jest niezwykle emocjonujący, a ty większość czasu poświęcasz na sprzątanie i gotowanie” – mówi przyjaciel do Knausgårda. Drugi tom autobiograficznej „Mojej walki”, chyba największego literackiego fenomenu ostatnich lat, otwierają szczegółowe opisy przewijania, karmienia i walki o chwilę na pisanie. „Ty potrafisz zająć dwadzieścia stron opisem pójścia do kibla i doprowadzić do tego, że ludziom oczy wilgotnieją” – mówi z zazdrością inny pisarz. No właśnie, Knausgård robi to, co połowa ludzkości na blogach, czyli zdaje relację ze swojego życia, ale tylko jego czyta cały świat. Jak mu się to udało? Drugi tom pokazuje, jak krystalizował się sam projekt. Po przyjeździe do Sztokholmu chodził cały czas sfrustrowany, bo mijały kolejne lata po debiucie bez nowej książki. W jednej z najlepszych scen tego tomu przyjaciele urządzają sobie „noc opowiadaczy”, czyli zwierzają się ze swoich największych życiowych klęsk.
Karl Ove Knausgård, Moja walka. Księga 2, przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 750