Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Bezczelnie z językiem

Recenzja książki: Andrzej Muszyński, „Podkrzywdzie”

materiały prasowe
Brawurowa próba opisu na nowo tego, co widać, i jednocześnie mały traktat filozoficzny o istnieniu.

W tym roku Andrzej Muszyński wydał już dwie książki. Najpierw był reporterski „Cyklon”, a teraz proza „Podkrzywdzie”. I jest to rzecz ryzykowna. A to dlatego, że Muszyński z językiem poczyna sobie dość bezczelnie. Każda strona aż kipi od metafor i porównań – od „nieuleczalnej anoreksji wzgórz” po „krwawiący księżyc”. W poezji takie nagromadzenie mogłoby być trudne do zniesienia. Paradoksalnie w prozie ten nadmiar okazuje się czymś innym, nie chodzi o nadzwyczajność czy popis stylistyczny. Stawka, o którą gra Muszyński, jest o wiele wyższa. „Wiosna domagała się opisu. (…) Musieliśmy stworzyć w miejsce zhańbionych zupełnie nowe słowa, cały język, który zdoła sprostać polorowi tak ambitnej pory roku”. My – czyli narrator i dziadek, centralna postać tego świata, tej wsi na skraju pustyni. Dziadek znikał co pewien czas na Podkrzywdziu, czyli nie wiadomo gdzie. To miejsce próbuje potem odnaleźć jego wnuk – narrator.

Muszyński stworzył nie tyle obraz wsi zawieszonej w bezczasie, co pełny świat, schulzowski z ducha. Jest tu prawodawca Stójkowy, właściciel księgozbioru, dziadek, babka i wnuk narrator, który próbuje zgłębić tajemnicę. Książka Muszyńskiego jest brawurową próbą opisu na nowo tego, co widać, i jednocześnie małym traktatem filozoficznym o istnieniu. Punktem dojścia tego poszukiwania okazuje się właśnie obraz stworzony za pomocą nowego języka. To, co nie istniało, jednak istnieje. Czytając Muszyńskiego, przechodzi się od dystansu – najpierw uderza zbytnia łatwość tworzenia języka pełnego „pióropuszy” – aż po zachwyt siłą jego obrazów (las jako czarna dłoń, która trzyma w ryzach ziemię, albo opis kąpiącej się babki). Muszyński jest odważny (choć nie zawsze poważny) i na każdym kroku bada możliwości literatury. I wygrywa, choć nie zdradza nam zbyt wielu tajemnic, choćby czym są: boczeń, namiastek, czelustek czy krzeczeń.

Andrzej Muszyński, Podkrzywdzie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 187

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 48.2015 (3037) z dnia 24.11.2015; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Bezczelnie z językiem"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną