Kto zna „Hańbę domową” Jacka Trznadla – rozmowy na ten sam temat z polskimi pisarzami; pierwsze wydanie Paryż 1986 – powinien sięgnąć po „Blizny po ukąszeniu”. Tom rozmów Bajer z czołówką polskiej nauki (od profesorów Władysława Markiewicza przez Jedlickiego, Holzera i Szackiego po Modzelewskiego, Pomiana, Trautmana i Grabską-Wallisową) jest poniekąd kontynuacją wysiłku podjętego przez Trznadla – zresztą jednego z rozmówców Bajer – żeby opisać, zrozumieć i jakoś wytłumaczyć sobie i innym, dlaczego luminarze polskiej literatury uwierzyli w ewangelię rewolucji komunistycznej. Nie wszyscy rozmówcy Trznadla w nią uwierzyli, cała czternastka rozmówców Bajer – tak. Ale co to znaczyło: marksizm, rewolucja w ich rodzinach i środowiskach? I co znaczyło ukąszenie?
Dzięki postawie Bajer, która w rozmowach nie występuje jako samozwańczy oskarżyciel przed trybunałem historii, lecz raczej jako świecki spowiednik, bohaterowie jej książki próbują odpowiedzieć na te pytania. Z komunizmu wyszli wszyscy i nie szukają dla siebie łatwych usprawiedliwień.
„Dla partii najważniejsze było zduszenie indywidualnego sądu, zdolności do własnego myślenia i języka, a cóż dopiero do oporu – mówi prof. Jerzy Jedlicki – od kiedy to zrozumiałem, byłem wolny”. Ale nie rzuciło ich też pod przeciwną ścianę; prawdy o komunizmie nie chcą rozmywać, ale chyba podpisaliby się pod słowami prof. Pomiana: „Nigdy nie przeszedłem od komunizmu do antykomunizmu. Nie sądzę, by zmiana barwy – z czerwonej na białą lub odwrotnie – była krokiem naprzód (...). Tym, do czego szedłem od komunizmu, była socjaldemokracja rozumiana jako postawa wobec kwestii społecznych, a nie przynależność partyjna”. Doskonała książka dla polskiego inteligenta.
Magdalena Bajer, Blizny po ukąszeniu, Biblioteka Więzi, Warszawa 2005, s. 301