Badanie pacjentek z zawiązanymi oczami, szycie na żywca przetok pochwy, wycinanie jajników brudnymi rękami, wkładanie do macic fiolek z radem to brzmi jak wyrafinowane tortury, ale takie były początki ginekologii. Dodatkowe wrażenie robi, że zabiegi te przeprowadzano stosunkowo niedawno i że wielu lekarzom nie tyle zależało na ulżeniu kobietom w cierpieniu, co na rozgłosie i pieniądzach. „Ginekolodzy” Jürgena Thorwalda (autora świetnego „Stulecia chirurgów”) są pasjonującą opowieścią obnażającą bezwzględność uprawiających kult macicy mężczyzn, w imię którego niejedna kobieta straciła życie. Z lektury wynika jednak, że choć zgłębianie tajemnic kobiecości nie zawsze wiązało się z uwolnieniem od zasad narzucanych przez różne religie, wielu z prekursorów ginekologii z prawdziwym poświęceniem walczyło o swoje pacjentki, wprowadzając – często na własną rękę i wbrew innym – metody ułatwiające poród, regulujące płodność czy ratujące kobietom życie.
Jürgen Thorwald, Ginekolodzy, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2016, s. 392