W języku angielskim widzieć znaczy wiedzieć. „I see” to zarówno „widzę”, jak i „rozumiem”. Nowa książka poetycka Julii Hartwig „Spojrzenie” składa się z zapisów takiego właśnie widzenia – poznającego, które nie zatrzymuje się na powierzchni rzeczy. „Nie jest zadaniem sztuki przewodnictwo/ale spojrzenie które ukazuje świat/w obrazie godnym litości/to znów w kształcie budzącym pożądanie” – to zwięzłe artystyczne credo z wiersza „Duch dobry i duch mu przeciwny” znajduje odbicie w pozostałych tekstach.
Jeden z wcześniejszych tomów Julii Hartwig nosił tytuł „Zwierzenia i błyski”. „Spojrzenie” scala te dwie formy ekspresji: zwierzenia tracą osobisty charakter, stają się przezroczyste jak powietrze, jak głos anonima, błyski zaś podszyte są refleksją o przemijaniu i utrwalone w pamięci. „Pamięć” to jedno z najczęściej pojawiających się w „Spojrzeniu” słów. Dzięki niej możliwa jest tęsknota. Warto uświadomić sobie ich znaczenie w czasach, gdy pamięć staje się podręczna, a tęsknotę zastąpił cel. Widzenie spotyka się więc w nowych wierszach Hartwig z wiedzą, odczuwanie z myśleniem, zachwyt nad światem z akceptacją bólu i cierpienia, które „gościmy litośnie”. Nieba zrównują się w tych wierszach z przyziemnościami, a tekst poetycki nie jest tutaj żadną ze stron, to raczej sam znak równości. Zdecydowany, choć wahliwy. Jak język uwagi.
Julia Hartwig, Spojrzenie, Wydawnictwo a5, Kraków 2016, s. 44