Popularni autorzy też czasem mają dość i chcą nowych, trudniejszych wyzwań. I bardzo dobrze. Nowa powieść Grocholi jest taką właśnie próbą wyjścia z szufladki z romansami, niestety, niezbyt udaną. Tym razem autorka napisała obyczajową powieść wieloplanową, z wieloma bohaterami: połączyła historie m.in. Aleksandry, autorki kryminałów, Gabrysi, krupierki w kasynie, i Jerry’ego, gracza. Aleksandra chciałaby ułożyć sobie życie z kochankiem w Kanadzie, ale musi zostać z umierającą matką. Nieufna i zraniona krupierka Gabrysia spotyka chłopaka, a Jerry zamienia butelkę na pokera i jedno uzależnienie na drugie. Los dla każdego szykuje coś innego – niestety, bo mimo skomplikowanej narracji powieść grzęźnie w banalnych mądrościach, mówiących, że trzeba „rozpoznać swoje przeznaczenie” i „nic nie dzieje się przypadkiem”. Choć jest też zalążek (nierozwinięty do końca) polemiki z przeznaczeniem. Bohaterce pisarce ponad 20 lat zajęło uświadomienie sobie, że utkwiła w związku wygodnym tylko dla mężczyzny.
Tym, co rzeczywiście się udało, jest wątek kasyna. Grochola dobrze opisuje mechanizmy uzależnienia i kreśli portrety graczy. Okazuje się, że w tej przerośniętej powieści ukryte jest dobre opowiadanie. Ale poza tym inne fragmenty są okraszone ckliwością, a bohaterowie pozostają dwuwymiarowi. Są i fragmenty autotematyczne – autorka kryminałów nagle postanawia pisać o zagładzie Ormian. I właśnie łatwość poruszania wielkich tematów: pytania o los, przepisy na mądrość, wielkie tragedie i wzruszenia – wszystko to sprawia, że książka nie może wyjść poza schematy.
Katarzyna Grochola, Przeznaczeni, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016, s. 544