Fantastyczny pan Dahl
Recenzja książki: Donald Sturrock, „Roald Dahl. Mistrz opowieści”
Podobno Roald Dahl przy okazji rozmów o swojej twórczości wielokrotnie powtarzał, że „wymyślanie jest zawsze bardziej interesujące od rzeczywistości”. I choć wydaje się to zrozumiałe w przypadku pisarza literatury dziecięcej, to autor „Charliego i fabryki czekolady” czy „BFG” poszedł o krok dalej i swój życiorys przepisał parokrotnie, tworząc legendę o sobie samym. Żeby napisać biografię Dahla, nie można było dać się zwieść wyczerpującej wizji świata kreowanej przez mistrza fikcji. Donald Sturrock robi to z niezwykłym wyczuciem.
Urodzony w Wielkiej Brytanii Dahl przez lata starał się o obywatelstwo brytyjskie. Jego norweskie korzenie wymuszały na nim nieustanne opowiadanie się po którejś ze stron, a szkolna łatka „obcokrajowca” ukonstytuowała jego położenie najpierw w grupie rówieśników, potem w dorosłym życiu. Jego odosobnienie i tęsknota za samotnością nie zniknęły nawet po przystąpieniu do Królewskich Sił Powietrznych, gdzie w Dywizjonie 80 w walce z niemieckim wrogiem nauczył się „obojętności wobec wszystkiego, co mniej ważne.
Dla młodych ludzi najmniej ważna jest śmierć, bo jeszcze nie rozwinęli w sobie żadnej filozofii”. Ale w historii snutej przez Sturrocka jest również miejsce na humor obecny w listach do rodziny, których sprośność mieszała się z powagą przyszłego pisarza. Sturrock, dopuszczając czytelnika do wielu interpretacji pewnych zdarzeń, prowokuje do nieufności wobec samego Dahla. Prowadzi niebezpieczną grę, w której stawia siebie na równi z bohaterem biografii, ale wychodzi z niej na szczęście zwycięsko.
Donald Sturrock, Roald Dahl. Mistrz opowieści, przeł. Maria Makuch, Znak Emotikon, Kraków 2016, s. 688