Reportaż Romana Cílka „Ja, Olga Hepnarová” jest powrotem do sprawy kryminalnej sprzed ponad 40 lat. 10 lipca 1973 r. 22-letnia Olga Hepnarová, zwyczajna dziewczyna z dobrego domu, wjechała wypożyczoną ciężarówką w grupę ludzi stojących na tramwajowym przystanku na praskich Holešovicach. Zginęło osiem osób. Początkowo podejrzewano, że przyczyna wypadku była zewnętrzna. Hepnarová spokojnie jednak wyjaśniła przybyłym na miejsce milicjantom, że celowo doprowadziła do kolizji. Okazało się, że motywem jej działania była swoiście pojmowana zemsta. Zemsta na społeczeństwie. Pisała: „Ja, Olga Hepnarová, ofiara waszego bestialstwa, skazuję was na karę śmierci przez przejechanie”. Cílek przeczesuje materiały sądowe, rozmawia ze świadkami, słusznie bowiem podejrzewa, że czechosłowacki wymiar sprawiedliwości zamiótł sprawę pod dywan.
Literackie śledztwo Cílka czyta się po trosze jak kryminał, po trosze zaś jak kapitalną literaturę psychologiczną. Dużo ważniejszy niż obraz psychiki Hepnarovej jest tu zbiorowy portret społeczeństwa – zniewolonego, zastraszonego, ubezwłasnowolnionego. Wiele wnosi opis działania ówczesnych władz, które nie doszukały się w tej zbrodni podtekstu politycznego (albo – po samospaleniu Jana Palacha – nie chciały się go doszukiwać), a mimo to skąpiły informacji o przedłużającym się procesie i egzekucji. Być może Hepnarová miała rację, mówiąc o sobie prűgelknabe, czyli popychadło. Tak na feudalnych dworach nazywano służących, których obwiniano za przewinienia popełniane przez członków dworskiej rodziny. To popychadło postanowiło się jednak zemścić.
Roman Cílek, Ja, Olga Hepnarová, tłum. Julia Różewicz, Wydawnictwo Afera, Wrocław 2016, s. 280