Przybierają one dwie postaci: wspomnień dzieciństwa w latach 80. ubiegłego wieku oraz życia w czasach kiełkującej kultury masowej początków lat 90. Do późnego PRL pisarz odnosi się z sentymentem, tandeciarstwa popkultury nie znosi. W latach 80. widzi atmosferę zmanierowanej kultury z jej aurą schyłku i „zmierzchu bogów”, początki następnej dekady to dla niego zupełne zepsucie smaku.
W opowiadaniu „Mosina” Witkowski wraca do czasów pobytu w małym miasteczku, u babci, emerytowanej dentystki, która zawartość barku (Peweksu w miniaturze) wymienia na witaminy dla wnuka i rajstopy dla siebie. W „Kolaboracji” młodziutki bohater, w zamian za wygraną w konkursie „Teleranka”, wyrusza z ojcem na wycieczkę do ZSRR i na miejscu dochodzi do wniosku, że rzeczywistość nie ma nic wspólnego z treścią propagandowych czytanek dla dzieci. Ale ulega czarowi tej rzeczywistości podobnie jak w „Pierrotach”, gdzie bohater wyrusza z kolei do Lipska. Wynajmowany w akademiku po niemieckiej studentce pokój wraz z rysunkami smutnych pajaców to metafora systemu nie dającego ludziom szans na przyszłość. Mimo to Witkowski powiada, że lepsza tandeta PRL od tandety polskiego wilczego kapitalizmu i w części drugiej zbioru, składającej się, podobnie jak pierwsza, z czterech opowiadań, nie szczędzi mu gorzkich słów.
Jego bohaterowie reagują na czasy zmian (koniec lat 80., początek 90.) różnie. Jedni wyhodowali w sobie sprawność omijania kłopotów i żyją z handlu wymiennego, inni – jak niemiecka para studentów, poprzednich mieszkańców pokoju w Lipsku – z rezygnacją myślą o lepszych czasach, jeszcze inni – jak pan Roman z „Psiego Pola” – korzystają z nagród, jakie przyznawał wiernym ustrój komunistyczny.