Terapia tańcem
Recenzja książki: Virginie Despentes, „Vernon Subutex, t. 2”
Jeszcze w tym samym roku po znakomitym pierwszym tomie trylogii Virginie Despentes o Vernonie Subutexie pojawił się oczekiwany tom drugi. I okazało się, że nie zawsze jest sens dawać bohaterowi drugie życie. Pierwszy tom był dojmującym portretem pokolenia podstarzałych dzieciaków dorastających w latach 90. (bobos, skrót od bourgeois-bohème), którzy po latach dokonywali bilansu swojego życia. Vernon Subutex, sprzedawca płyt z legendarnego paryskiego sklepiku, powoli wycofywał się z życia, by trafić w końcu na ulicę i zamieszkać z bezdomnymi. Siłą pierwszego tomu były portrety postaci (pełne empatii i krytycyzmu zarazem): dawnych lewaków, którzy z czasem stali się konserwatystami, byłych gwiazd porno, bezdomnych, singielek w średnim wieku. Najciekawsze było to, że Despentes zderzała najrozmaitszych ludzi, interesował ją moment, kiedy musieli porzucać swoje poglądy.
Virginie Despentes, Vernon Subutex, t. 2, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2016, s. 368