Szwedzka grupa Opeth wciąż wymyka się wyspecjalizowanym w szufladkowaniu recenzentom. Wczesne, wydawane mniej więcej 20 lat temu, albumy Opeth jednoznacznie klasyfikowane były jako metal. Różniły się tylko dodatkowymi uściśleniami, bowiem jedni mówili o prog metalu, inni o metalu klasy death. Jeśli jednak ktoś rozpocząłby poznawanie szwedzkiej formacji od wysłuchania jej najnowszego albumu „Sorceress”, przeżyłby nie lada zaskoczenie. Panowie z Opeth przeszli bowiem na pozycje kontynuatorów rocka progresywnego rodem z lat 70. Spotykamy więc echa tego, co robili Emerson, Lake and Palmer, by po chwili wspomnieć King Crimson, Jethro Tull, Deep Purple czy Black Sabbath. Zabawa w tropienie wpływów, którym ulega Opeth, nie może w żaden sposób przysłonić faktu, że mamy do czynienia z doskonałymi, inteligentnymi artystami, w których muzyce eklektyzm nie jest wadą.
Opeth, Sorceress, Nuclear Blast