Howard Sounes, który ma w dorobku m.in. nieautoryzowaną biografię Boba Dylana („Autostradą do sławy”), książkę o zmarłym trzy lata temu Lou Reedzie napisał tak, jakby miała być skrupulatną rekonstrukcją społecznego nieprzystosowania. Niemal wszystkie możliwe nałogi, problemy związane z biseksualizmem, nieustanne konflikty z bliższym i dalszym otoczeniem, chorobliwie wybujałe ego – oto obraz socjopatycznego bohatera, który w połowie lat 60. znalazł się w orbicie zainteresowania Andy’ego Warhola, dzięki czemu jego zespół The Velvet Underground stał się legendą żywą do dziś. Sounes skupia się na wątkach prywatnych, także tych najbardziej intymnych, ale na szczęście inteligentnie wplata w nie narrację drogi twórczej Reeda, co przypomina miejscami biograficzną metodę analizy dzieł literackich.
Symbolicznego znaczenia nabiera w tym kontekście sens jednego z największych przebojów napisanych przez Lou Reeda – „Walk on the Wild Side”, piosenki traktującej o kłopotach z tożsamością płciową, wyobcowaniu i – by użyć frazy Henry Davida Thoreau – „o życiu bez zasad”. Założyciel The Velvet Underground funkcjonował „po dzikiej stronie” prawie przez całe życie, „wyhamował” dopiero przy trzecim małżeństwie, z Laurie Anderson. I takie są nader często jego teksty, od tych najwcześniejszych, opowiadających o sprzedawaniu, kupowaniu i używaniu heroiny („I’m Waiting For The Man”), po te o kilka dekad późniejsze, inspirowane na przykład mroczną twórczością Edgara Allana Poe (vide: album „The Raven”). Bo Lou Reed (co Sounes akcentuje trochę za słabo) był przede wszystkim artystą słowa, zaś muzyka, choć oczywiście ważna, pozostawała zaledwie wehikułem słownego przekazu.
Howard Sounes, Lou Reed. Zapiski z podziemia, Kosmos Kosmos, Warszawa 2016, s. 494