Niezależność, czyli kontrola
Recenzja książki: Brian Jay Jones, „George Lucas. Gwiezdne wojny i reszta życia”
George Lucas na zawsze pozostanie przede wszystkim twórcą „Gwiezdnych wojen” – w opowieści o jego życiu łatwo więc skupić się na tym aspekcie, dorzucając może „Indianę Jonesa”, a materiału na książkę będzie aż nadto. Dokładnie to zrobił zresztą Chris Taylor w „Gwiezdne wojny. Jak podbiły wszechświat?”. Co więc dodał Brian Jay Jones? Jego książka oferuje szersze spojrzenie na Lucasa, a choć od jego najbardziej znanego dzieła nie ucieka, nie skupia się też na nim – choćby pierwsze 200 stron to opowieść o dorastaniu, studiach i pierwszych filmach, o walce o niezależność i byt w zdominowanym przez hollywoodzkie studia świecie filmu, wreszcie też o przyjaźni z Francisem Fordem Coppollą. To w zasadzie historia kina amerykańskiego lat 60. i 70. Biografia pokazuje Lucasa jako człowieka, który ukształtował współczesną kinematografię. Jednak tematem przewodnim książki, a więc i życia Lucasa, będzie niezależność i wynikająca z niej pełna kontrola nad procesem twórczym i ostatecznym kształtem filmów. Oderwanie się od dyktatu prezesów studiów filmowych, samodzielne finansowanie produkcji – tak właśnie powstało imperium Lucasfilm, później sprzedane Disneyowi za ponad cztery miliardy dolarów. Ta książka pokazuje też upór, przez który Lucas często popełniał błędy, który jednak ostatecznie uczynił go jednym z najważniejszych twórców w historii kina.
Brian Jay Jones, George Lucas. „Gwiezdne wojny” i reszta życia, przeł. Małgorzata Miłosz, Katarzyna Rosłan, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, Wielka Litera, Warszawa 2016, s. 648