Leszek Gnoiński w swojej książce czyni bowiem z Republiki punkt, w którym zdają się przecinać – by użyć odrobiny patosu – istotne tendencje epoki: ekonomiczne i kulturowe szare strefy w latach 80., straganowy kapitalizm początków transformacji, zmieniające się gwałtownie społeczeństwo. Toruński zespół stał się, trochę bezwiednie, najważniejszym bodaj przejawem rodzimego boomu rockowego, a jednocześnie pierwszym zespołem na naszej scenie, który w chaotycznych warunkach dogorywającej komuny próbował funkcjonować wedle wzorów profesjonalnego show-biznesu. Andrzej Ludew, menedżer wczesnej Republiki, dbał o każdy detal: sceniczny i pozasceniczny image zespołu, warunki kontraktu płytowego, wysokość honorarium za koncerty, to, w jakich hotelach mieszkali podczas tras, działanie fanklubu. Efektem stał się fenomen Republiki wykraczający poza sztampowe wyobrażenia o rockowej kapeli. Gnoiński znakomicie to pokazał, dbając zresztą – co rzadkie w tego typu biografiach – by każdy ważny fakt ujmowany był z różnych osobistych perspektyw (vide: trwający do dzisiaj spór o to, kto wymyślił czarno-białe pasy jako emblemat zespołu). Całą książką rządzi konsekwentne łączenie wątków muzycznych z – nazwijmy to – życiowymi, co ma szczególne znaczenie dla rekonstrukcji postaci jej głównego bohatera Grzegorza Ciechowskiego. Wpleciona w narrację całości biografia zmarłego 15 lat temu artysty to dramatyczna historia, którą w przytoczonych cytatach opowiada on sam i inne bliskie mu osoby.
Leszek Gnoiński, Republika. Nieustanne tango, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2016, s. 784