Czasem najciekawsze są mniej znane powieści znanych pisarzy – do takich książek należy znakomite „Pragnienie” (w świetnym przekładzie), powieść autora „Ścieżek Północy” z 2008 r. Trochę tak jak z Cormackiem McCarthym i jego niewielką, a może najlepszą powieścią „W ciemność”. Skojarzenie z McCarthym jest głębsze – historia aborygeńskiej dziewczynki, którą biali próbowali „ucywilizować”, ujawnia całe okrucieństwo świata. Zresztą zdania takie jak „Nie pozostało po niej nic, tylko robota dla niego” brzmi wręcz jak z powieści McCarthy’ego. Oryginalność powieści Flanagana tkwi w misternej konstrukcji, w tym, jak splata się tu historia lady Jane Franklin, żony polarnika, która wzięła na wychowanie małą aborygenkę, z historią Dickensa i jego małżeństwa. Mamy tu też obraz Londynu, stolicy cywilizacji, która jest tak naprawdę stolicą nędzy. Rzecz zaczyna się od kwestii, czy sir Franklin w czasie wyprawy mógł zjeść swoich towarzyszy, czy cywilizowany człowiek mógł posunąć się do barbarzyństwa? Dickens, którego całe życie było próbą zapanowania nad namiętnościami, zaangażował się w obronę dobrego imienia badacza. Jednocześnie uświadamiał sobie coraz bardziej klęskę swojego życia rodzinnego. Flanagan dobrze odmalowuje też postać żony Dickensa, kobiety, która czuje się jak niepotrzebny sprzęt domowy. Dickens odkrywa siłę pragnienia, idzie za nim, ale ta droga też jest okupiona wysoką ceną. Z kolei lady Jane z przerażeniem uświadamia sobie klęskę swojego życia, skoro „istniejemy tylko w ludziach, którzy nas kochają”. Flanagan umiejętnie odziera kolejne zasłony, pod którymi ujawnia się niszcząca siła „cywilizacji” i okrucieństwo samego życia.
Richard Flanagan, Pragnienie, przeł. Maciej Świerkocki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 250