Opisane w powieści „Złe” wydarzenia to fikcja, a choć inspirowana autentycznymi nagłówkami gazet, nie mamy tu do czynienia z historią z cyklu „oparte na faktach”. Poznajemy jedną dobę z życia rodziny Jasińskich – tę, w której gromadzone przez lata krzywdy i winy doprowadziły do tragicznego finału. Kim są Jasińscy? Mąż, żona, troje dzieci w wieku od lat kilkunastu do trzech. Mieszkańcy małego miasteczka na Wybrzeżu, gdzie o pracę trudno, o kolegów do picia zaś o wiele łatwiej, a ponieważ wszyscy wszystkich znają, wiele zostaje wybaczone, jeszcze więcej zaś się ignoruje. „Złe” to opowieść o piekle, jakim może być rodzina, ale chyba przede wszystkim o tym, jak lokalna społeczność to piekło innym może zgotować. Chmielewski pokazał dwa oblicza ludzkiego okrucieństwa: czynne, którego sprawcą był Andrzej Jasiński, oraz bierne, za które odpowiadało już całe miasteczko Baskin. Ponieważ zaś „Złe” to historia pokazana nam z perspektyw różnych bohaterów, poznajemy ich punkty widzenia, obawy, wymówki, lęki. Język przez to cierpi, bo musi być wulgarny i prostacki, jak niektóre postaci, zyskują zaś bohaterowie, bo autor wszystkich stara się zrozumieć, od ojca-kata po matkę, która nie była w stanie wyrwać siebie i swoich dzieci spod jego wpływu, a raczej – która nie miała gdzie szukać pomocy. „Złe” to powieść dla czytelników o mocnych nerwach. Wstrząsa, bo taki jest jej cel – tak abyśmy następnym razem nie ignorowali krzyków za ścianą.
Michał J. Chmielewski, Złe, Genius Creations, Bydgoszcz 2016, s. 306