Migracje nasze powszednie
Recenzja książki: Hélène Thiollet, „Migranci, migracje. O czym warto wiedzieć, by wyrobić sobie własne zdanie”
Zbiór tekstów „Migranci, migracje…” pod redakcją Hélène Thiollet to próba odpowiedzi na fundamentalne, ale też powszechnie zadawane pytania dotyczące migracji. Czy na świecie jest coraz więcej imigrantów? Czy wszyscy uchodźcy przybywają do Europy i USA? Czy kobiety migrują rzadziej niż mężczyźni? Na te i ponad 50 innych pytań zwięźle odpowiadają m.in. socjolodzy, ekonomiści czy demografowie. Autorzy zbioru wielokrotnie przestrzegają przed uproszczeniami obecnymi w dyskusji publicznej o uchodźcach. I zaznaczają, że wciąż postrzegamy migracje jako problem do rozwiązania, zamiast myśleć o nich jak o elemencie rzeczywistości XXI w. „Chociaż uchodźcy uciekają ze strachu przed prześladowaniem, dzisiaj w zbiorowej wyobraźni dominuje strach przed samymi uchodźcami” – zauważa jedna ze współautorek, politolożka Shoshana Fine. W tym słusznym namyśle nad migracjami zaskakuje jednak niewrażliwość autorów na język, którym się posługują, gdzie od „masowych fal uchodźców” i „wrażenia inwazji” blisko do „zarazy” i „pasożytów”. Racjonalne zestawienia danych nie wystarczą do zmiany stosunku do migrantów, jeśli nie zmieni się język. Więc może lepiej „przychodźca” – jako ten, który przychodzi, a nie w „popłochu ucieka”.
Hélène Thiollet, Migranci, migracje. O czym warto wiedzieć, by wyrobić sobie własne zdanie, przeł. Małgorzata Szczurek, Karakter, Kraków 2017, s. 240