Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Miłość od ostatniego wejrzenia"

 
Wrócił z seminarium. Ekę wywiozłam do jego matki. Jedliśmy kolację. Zarzuciłam mu ręce na szyję, wepchnęłam język do ust, później jedną rękę zdjęłam z jego karku, rozpięłam mu rozporek, choć wiedziałam, że nie będzie chciał się bzykać, dopóki się nie umyje.

Rozpięcie suwaka miało mu pokazać, że go bardzo pragnę, miałam za sobą długi tydzień bez seksu. Ustąpił, jak mi się zdawało, wbrew woli. Wszedł do łazienki, ja cipkę, na szybko, opryskałam wodą w kuchni, stopy umyłam w zlewie. Przenieśliśmy się do sypialni, on nagi, ja ubrana, rozebrałam się w pokoju, zdjęłam bluzkę, dżinsy. Patrzył na mnie, rozumiałam to spojrzenie, umyłam się w kuchni, powiedziałam, żeby nie marnować czasu. Próbowałam mu grzebać koło tyłka, bronił się, chciałam mu powoli obciągnąć, bronił się. Stanęłam na czworakach, na łóżku, on stał obok łóżka. Bolały mnie ręce, plecy, szyja, długo stałam w pozycji kota. Przez jakiś czas miałam oczy przymrużone, potem je otworzyłam i patrzyłam w szczeciniastą szyję dzika, wtedy jeszcze jego łeb wisiał nad naszym łóżkiem.

Myślałam o tym, że nigdy nie zostałam prawdziwym myśliwym, ani jeden skłuwający nie wbił swojego długiego noża w szyję zwierzęcia, które zabiłam, gdybym zabiła dzika, któryś z myśliwych wyjąłby z jego brzucha gorącą wątrobę i położył mi ją na dłoniach, ona by parowała na moich rękach, puch, puch, ktoś by mnie sfotografował, i gorącą wątrobę, i mój szczęśliwy uśmiech, ale ja jeszcze nigdy… Szczytował, wyszedł ze mnie, jeszcze przeglądałam Zapiski myśliwego. Hej, powiedział, tu jestem, skończone, obudź się. Hmmm. Tak. Nie śpię. Powinniśmy usunąć ten świński łeb z sypialni, chciałam dodać. Zsunęłam nogi i położyłam się na plecach. On obok mnie. Nie umyjesz się? Nie, powiedziałam słodko, pobądź we mnie jeszcze trochę.

Reklama