Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Kładka nad czasem. Obrazki z Miasteczka"

 
 

W dziejach Miasteczka jedna jest tylko taka dziewka, nikt nie zna jej nazwiska, nikt nie zna imienia. Przyszła do nas ze wsi biednej, być może dalekiej, wśród lasów położonej, odludnej i cichej. Młoda, nieletnia niemal, rozpoczęła dzieło, była pracowita, konkurencji nie miała. Ktoś — być może — powiedział: niech się zowie Andzia, zdrobnienie ładne, wdzięczne, dla dzieci wierszyk przypomina o dziewczynce, co nie wierzyła matce, że róża kole. Andzia, o której piszę, kolców się nie lękała, nie strzegła się także kolców życia, te zaś szczędzone jej nie były, spotykała je wszędzie, a strachom ulegać nie miała zamiaru. Wiejska dziewczynina, wyległa na ulice, na pogody nie patrząc. Dzielnie spacerowała i w upalne słońce, i w dzikie wichury, szaleństw przyrody dostrzegać nie chciała. Deszcz nie był dla niej straszny, mrozów się nie bała. Zahartowana na wsi, sprostać umiała wszystkiemu. Na klientów czekała i w piątek, i w świątek, a ci raz przychodzili tłumnie i z hałasem, a w dni pewne tak ich brakowało! Ale wówczas spokojnie nie odpoczywała, bezczynność ją męczyła, przykra, pusta, ciężka zwłaszcza w tym zawodzie, w nim bowiem ważny każdy moment, czas z chwil złożony ucieka okrutnie, ci zaś, co przychodzą, to płacą od razu. Czas nasz mija i pędzi, nikt go nie zatrzyma, na nic się zdadzą kosmetyczne sztuczki, metrykalne fortele także nie pomogą. Mija i nie zna powtórek. Przysmak? Przysmakiem bywa się za młodu! Tak ją właśnie nazwano, miano się przyjęło i po Miasteczku krążyło podobnie jak ona. Nie było u nas dzielnicy czerwonych latarni, musiała chodzić od rogu do rogu — najpierw w chustce na głowie, potem w kapeluszu. Awansowała, coraz elegantsza! A Przysmak to jest przezwa jeno. Nie wiemy, kto ją nadał, nie wiemy, kiedy to się stało, ale z pewnością na samym początku, gdy z węzełkiem w garści do Miasteczka przybyła, by w nim pracę znaleźć.

Reklama