Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Andy Warhol. Życie i śmierć"

 

Pochodzę znikąd.
ANDY WARHOL

 
Dzieciństwo Andy’ego przesłaniały kłamstwa i mity, które sam rozpowszechniał od chwili, gdy stał się ośrodkiem powszechnego zainteresowania. Już w koledżu zmyślał historyjki, jakie miał ciężkie życie, a różnym ludziom podawał różne miejsca urodzenia. W tym, co wyjawiał na temat swoich korzeni, zawsze tkwił okruch prawdy, ale nawet jemu najbliżsi nigdy za wiele o nim nie wiedzieli. Największą tajemnicą otoczone były data i miejsce urodzenia. Na ogół opowiadał, że pochodzi z McKeesport – małej, odrębnej etnicznie społeczności robotniczej, mieszkającej na południe od Pittsburgha – ale przy różnych okazjach jako miejsce urodzenia wymieniał także Filadelfię lub Hawaje, czasem podając rok 1928, a kiedy indziej 1925 albo 1931. Znacznie później zainscenizował swoje narodziny w odpowiednio niesamowitej, mroczno-gotyckiej scenerii, kiedy to aktorka grająca w filmie jego matkę opowiada, że urodziła go samotnie o północy, pośród szalejącego pożaru.

Zgodnie z literą mitu o Warholu, Andy był dzieckiem Wielkiego Kryzysu, które często musiało na obiad zadowalać się pomidorową z ketchupu. Jego ojciec był górnikiem, więc rzadko bywał w domu, a zmarł, kiedy Andy był jeszcze dzieckiem. Bracia go prześladowali, a matka wciąż była chora. Nikt go nie lubił, nie miał kolegów i nigdy nie zaznał radości dzieciństwa. W wieku dwunastu lat stracił włosy, a organizm przestał wytwarzać pigment.

Rozpowszechniał mniemanie, że pokonywanie różnych przeszkód wzbudziło w nim ambiwalentny stosunek do życia. „Myślę, że najlepiej urodzić się szybko, bo to boli, i umrzeć szybko, bo to boli; ale zdecydowanie najlepiej byłoby urodzić się i umrzeć w jednej i tej samej chwili, ponieważ ma się wtedy zapewnione zbawienie, jak głoszą księża.

Reklama