Krzyk z głębokiej studni
Recenzja książki: Stanisław Lem, "Świat na krawędzi"
"Świat na krawędzi" jest w pewnym sensie uzupełnieniem i dopowiedzeniem tamtej obszernej książki sprzed 20 lat. Przede wszystkim w sferze biograficznej; otrzymujemy dokładny opis kolejnych okupacji Lwowa przez Niemców i Sowietów, załamanie przedwojennej rzeczywistości, która zdawała się niewzruszona - wszystko to widziane oczyma dorastającego młodzieńca.
Mało znane szczegóły podróży Lema do byłych krajów "demokracji ludowej" służą w równej mierze eksponowaniu absurdów systemu co postaw pod ideologicznym naciskiem i to postaw ludzi z intelektualnej górnej półki, z którymi Lem się stykał zwłaszcza w Rosji. Także obszernie potraktowany został epizod zagraniczny ze stanu wojennego, kiedy Lem przebywał w Berlinie i Wiedniu. Emigracji nie deklarował, lecz do kraju nie wracał, póki w ZSRR nie nastał Gorbaczow i zaczęło się zanosić na zmiany. Ostatecznie powrót nastąpił w 1988 roku, dosłownie w przeddzień wielkich zmian w Europie Środkowej. Wybór tego terminu to dla futurologa najlepsze potwierdzenie jego kompetencji.
Pięć spośród szesnastu rozmów Fiałkowskiego z Lemem dotyczy zatem szczegółów biograficznych. Cała reszta to sądy Lema o rozmaitych zjawiskach i elementach naszej cywilizacji (koniec nauki, którego nie będzie, pornografia, religia, totalna komercjalizacja, upadek kultury, nędza sztuki, zło szarogęszące się wszędzie, głupota jako przyrodzona cecha rodzaju ludzkiego itp.). Timbre tych wypowiedzi jest minorowy; można odnieść wrażenie, że dzisiejszy świat zmierza gwałtownie ku schyłkowi, tak niewiele da się o nim powiedzieć dobrego. Zarazem czytelnika znającego liczne wywiady Lema książka ta zaskakuje swego rodzaju łagodnością i wyrozumiałością.