Talent i ambicje literackie Janiszewskiego są niepodważalne, choć – paradoksalnie – często najlepsze efekty osiąga tam, gdzie pisze prosto i surowo.
Rejs na koniec świata, zwłaszcza do miejsc, które „mogą nas zabić” (tymi słowami wydawnictwo zachęca do sięgnięcia po „Ortodromę”), to idealne tematy na przygodowe reportaże w stylu Hemingwaya lub, dajmy na to, Hugo-Badera. A jednak Mateusz Janiszewski – choć zabiera nas najpierw w podróż do Patagonii, a następnie przez Ocean Lodowaty płyniemy na Antarktydę śladami słynnej wyprawy Shackletona – zwraca się do zupełnie innego czytelnika. To bardziej filozoficzny esej na motywach podróży i rzecz dla fanów Krzysztofa Środy czy Michała Cichego niż klasyczny reportaż. Raczej erudycyjny traktat metafizyczny niż przewodnik dla szaleńców, którym marzy się „wycieczka” na Antarktykę.
Mateusz Janiszewski, Ortodroma, Znak, Kraków 2018, s. 208
Polityka
28.2018
(3168) z dnia 10.07.2018;
Afisz. Premiery;
s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Na koniec świata"