Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Kolumb, czyli Sindbad

Recenzja książki: Emil Marat, „Sen Kolumba”

W.A.B. / materiały prasowe
O Krzysztofie Sobieszczańskim, czyli Kolumbie – to od jego pseudonimu Roman Bratny ukuł nazwę młodego wojennego pokolenia – mówi się, że jego biografia zawstydziłaby Bonda.

O Krzysztofie Sobieszczańskim, czyli Kolumbie – to od jego pseudonimu Roman Bratny ukuł nazwę młodego wojennego pokolenia – mówi się, że jego biografia zawstydziłaby Bonda. I rzeczywiście. W największym skrócie: człowiek o szlacheckim pochodzeniu, od młodości pociągał go awanturniczy żywot podróżnika, za kradzież jachtu został osadzony w niemieckim więzieniu w Gdańsku. Wychodzi tuż przed rozpoczęciem wojny, ale po knajpianej awanturze trafia na Pawiak, a stamtąd do Auschwitz, skąd wychodzi dzięki staraniom matki. Zostaje członkiem Kedywu, uczestnikiem walk w powstaniu warszawskim. Po jego upadku trafia do stalagu w Zeithain, skąd ucieka. W Marsylii zajmuje się wydobywaniem z wraków elementów animucji. 

Emil Marat, Sen Kolumba, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2018, s. 432

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 31.2018 (3171) z dnia 31.07.2018; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Kolumb, czyli Sindbad"
Reklama