Szpital psychiatryczny w debiutanckiej książce Olgi Hund (może to być pseudonim, który jest grą z tytułem książki) to antyarka, załadowana smutnymi kobietami. Donikąd nie zmierza, tylko wypływa na ocean, gdzie być może „wymrą w nas, jej pasażerkach, te wirusy świńskiej melancholii”. Takich obrazów świata jako psychiatryka mamy w literaturze bardzo wiele, jedną z najważniejszych książek ubiegłego roku były „Zapiski z domu wariatów” Christine Lavant. Do tej bogatej literackiej przestrzeni dołącza Olga Hund ze swoim świetnym językiem, poczuciem ironii, metaforami (gołębie karmione okruszkami z masłem gruchają: „ćwir, ćwir, świr”), lapidarnością i humorem. I w dodatku jest to proza dojmująca. Szpital okazuje się laboratorium rzeczywistości, w której to, co znamy, absurdy, konflikty międzyludzkie, zwyczaje, występuje w większym stężeniu.
Olga Hund, Psy ras drobnych, Korporacja Ha!art, Kraków 2018, s. 120