3. WPŁYW IDEI FILOZOFICZNYCH NA POWSTAWANIE I EWOLUCJĘ TEORII NAUKOWYCH
Nauki empiryczne powstawały przez oddzielenie się od dawniej wszechobejmującej filozofii i do dziś noszą na sobie piętno swego filozoficznego pochodzenia. I współcześnie rozmaite idee filozoficzne często inspirują twórców nowych pomysłów w dziedzinie nauk empirycznych. Tego nikt nie zamierza kwestionować. Jednakże wielu metodologów próbuje bronić czystości nauki za pomocą znanego rozróżnienia: owszem, w kontekście odkrycia idee filozoficzne niejednokrotnie sterują rozwojem nauki, lecz nie jest to tylko ich przywilejem, również i inne - nawet irracjonalne - czynniki mogą odgrywać ważną rolę w psychologii dochodzenia do nowych wyników; ale w kontekście uzasadnienia, tzn. w obrębie właściwych zabiegów tworzących naukę, filozofia nie ma żadnego znaczenia, jest obcym ciałem, skutecznie eliminowanym przez wewnętrzne mechanizmy samej nauki.
To właśnie nieprzestrzeganie tego rozróżnienia miałoby prowadzić do zjawiska filozofujących fizyków przedstawicieli nauk empirycznych, którzy mylnie biorąc kontekst odkrycia za samo odkrycie, sądzą, że mają do powiedzenia coś filozoficznie interesującego, podczas gdy w istocie ujawniają tylko swoje psychologiczne skojarzenia.
Rozróżnienie dwu kontekstów spotkało się w ostatnich latach z dość zdecydowaną krytyką. Jej przykładem niech będzie wypowiedź Stefana Amsterdamskiego: "Metafizyka, mity, przesądy są w pewnym sensie równie immanentną częścią nauki jak owe fakty, które próbujemy włączyć do racjonalnej rekonstrukcji. Neoplatońska metafizyka Keplera czy Kopernika stanowiła w takim samym stopniu element racjonalnego uporządkowania świata, który próbowali odnaleźć, co ściśle empiryczne twierdzenia ich systemów astronomicznych". Albo krócej i jeszcze bardziej zdecydowanie: "Toteż nauka zawiera w sobie zawsze nie tylko twierdzenia o świecie badanym; lecz również założenia co do natury podmiotu naukę uprawiającego". Jeżeli tego rodzaju krytyka jest słuszna, to "filozofia w nauce" jest po prostu częścią samej nauki.
Warto nadmienić, że psychologizujące czy socjologizujące ujęcia filozofii nauki, ostatnio znacznie przybierając na sile i prestiżu, niemal zupełnie likwidują różnicę pomiędzy "logiką nauki" a "zewnętrznymi uwarunkowaniami" tej logiki. Nie chcę tu wdawać się w filozoficzne dyskusje. Osobiście jednak uważam rozróżnienie między kontekstem odkrycia i kontekstem uzasadnienia za pożyteczne pod warunkiem, że się je rozumie elastycznie, pozostawiając dość miejsca na przejście ciągłe pomiędzy obu kontekstami. Tak czy inaczej, niemożność przeprowadzenia ostrej linii demarkacyjnej pomiędzy "inspiracjami" i "uzasadnieniem" jest wystarczająco mocnym argumentem na rzecz "filozofii w nauce".
JAK MOŻLIWA JEST "FILOZOFIA W NAUCE"?
Inną koncepcją, funkcjonującą we współczesnej metodologii i jasno wskazującą na elementy filozoficzne w nauce, jest tzw. analiza tematyczna, zaproponowana przez Geralda Holtona. Autor ten uważa, że w wielu pojęciach, metodach, twierdzeniach lub hipotezach naukowych znajdują się pewne elementy zwane przez niego tematami (themata), które niejako z ukrycia wpływają na rozwój, lub niekiedy nawet sterują rozwojem nowych pomysłów naukowych. Tematy często występują w (przeciwstawnych) parach, lub niekiedy triadach, i wykazują zadziwiającą trwałość na przestrzeni wieków; czasem potrafią przetrwać wiele rewolucji naukowych. Oto kilka przykładów themata: jedność - wielość; determinizm - indeterminizm, ciągłość - nieciągłość, symetria, niezmienniczość, komplementarność itd.
Holton dziwi się stosunkowo niewielką liczbą tematów - w fizyce doliczył się około setki - i podkreśla ich interdyscyplinarny a także filozoficzny charakter. Tematy mogą stanowić idee przewodnie w badaniach historii nauki, ale rozpatrywane z punktu widzenia ich aspektów filozoficznych są niczym innym, jak tylko "filozofią w nauce".